Fenomen Monty Pythona opiera się na jego twórcach: jednostkach wybitnie utalentowanych, które szczęśliwym zrządzeniem losu trafiły razem do jednego programu, dzięki czemu "bawiąc uczą" kolejne pokolenia widzów, oraz inspirują coraz to nowych twórców.
Można nie lubić specyficznego poczucia humoru, lub nie mieć chęci/umiejętności by dotrzeć do sedna kryjącego się w pokręconym gąszczu ich skeczów, jednak każdy z nas nieraz czuł się, jakby występował w danym skeczu.
Skecz z papugą: dziś co prawda sprzedawca upierałby się, że martwą papugę trzeba oddać na tydzień lub dwa do serwisu by potwierdzić jej usterkę, reszta jednak się zgadza. Sprzedawca odsyła do dystrybutora (identyczny sklep w Bolton), dystrybutor do sprzedawcy. Wszyscy zgodnie twierdzą, że wszystko jest OK.
Skecz "cud narodzin" (tak wiem że to z filmu a nie serialu): kiedyś pewna gazeta urządziła z wielką pompą akcję "Rodzić po ludzku". Niezliczone ilości ankiet, wypowiedzi ekspertów i zwykłych ludzi. Ogrom pracy wielu ludzi sprowadził się do wniosków, które żywcem przypominały niniejszy skecz.
Skecz "Chrupiąca żabka": ile razy mieliście do czynienia z czymś co zgodnie z zapewnieniem miało być super, wspaniałe, kultowe itd. (od filmów przez usługi po fizyczne produkty) a "na miejscu" okazywało się że macie wątpliwości, czy wzięlibyście to za darmo?
Gdyby istniał kościół MP, to bym się do niego zapisał, i tak zdarza się na co dzień że "głupio chodzę" boję się gangu znaków drogowych, i raz niechcący przybiłem żonie głowę do podłogi, oraz planuję kupić okarynę ;)
Przypomniałem sobie, że jak oglądałem film Diuna i wypowiedziano w nim zdanie, żeby nie chodzić rytmiczne bo to przyciąga czerwie (takie gigantyczne stwory) wybuchnąłem śmiechem, bo skojarzyło mi się właśnie z ministerstwem głupich kroków.