A może ona jest żoną Williama Shakespeara? ;) Takie drugie wcielenie, reinkarnacja, te rzeczy...tylko razem z imieniem i nazwiskiem...
William Szekspir istniał na prawdę, jednak są ludzie, którzy wierzą, że niekoniecznie jest on autorem dzieł podpisanych jego nazwiskiem, a zostały one stworzone przez inną osobę lub też kilka osób, a to nazwisko to tylko taki "pseudonim". Nie ma jednak na to wystarczających dowodów, a jedynie pogłoski. Dlatego myślę, że "najprawdopodobniej" to złe słowo. Jest to raczej mało prawdopodobne, ale jednak możliwe.
W sztukach Szekspira znajduje się tak wiele odnośników do rozmaitych, wyrafinowanych dziedzin wiedzy (m.in. dwa tysiące odnośników muzycznych, cytaty z Talmudu, hebrajskie gry słowne), że jest niemalże pewne, że nie był w stanie zdobyć jej nawet dobrze wykształcony Anglik, a co dopiero ktoś, kto skończył ledwie gimnazjum. Już nie podążę tropem bardziej niż prawdopodobnych plagiatów, m.in. dzieł Christophera Marlowa.
Ale się zadąłeś, to moje zdanie było oczywistą prowokacją, a chodziło mi o - ni mniej, ni więcej - o to, że istnieje wiele przesłanek, by zaprzeczyć prostej matematyce: twórca = jego dzieło.
Jedną z teorii jest napisanie "dzieł Szekspira" przez Sir Francisa Bacona. Utwory zawierają wiele kodów i wskazówek, że tak było. Ale to teoria. Dziś ciężko udowodnić za lub przeciw, można tylko próbować (książki, publikacje naukowe).
Interesująca jest sama zagadka: jak ktoś raczej przeciętny napisał tak nieprzeciętne dzieła ;)
No właśnie. Znamy już podstawy innego "geniusza" - Einsteina, zerżnął od innych, coś dodał - notabene bezsensowną stałą kosmologiczną - i mamy objawienie.