PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671320}

Zabawmy się w piekle

Jigoku de naze warui?
6,3 1 303
oceny
6,3 10 1 1303
7,5 6
ocen krytyków
Zabawmy się w piekle
powrót do forum filmu Zabawmy się w piekle

- Witaj Lucky, jak wrażenia po seansie?
- Cześć Lucky. To był niezły film, lecz odstający wyraźnie poziomem od wcześniejszych dokonań Sono
- Dlaczego tak uważasz? Dla mnie to właściwie jego opus magnum, ostatecznie nie zaklinował się między poważną przypowieścią, a zwariowaną komedią (jak miał to w zwyczaju). Tym razem zdecydował się na to drugie w czystej postaci. On zawsze bawił się kinem, ale nigdy zabawy nie uznał za priorytet. Tym razem było inaczej: postanowił postawić na frajdę widzów i udało mu się prześcignąć takiego Tarantino o kilka długości.
- Czy ja wiem... Akurat ten film jest bardzo w stylu, zjadającego własny ogon, Quentina. Wiemy że na końcu czeka nas dobry finał, ale jesteśmy zmuszeni oglądać przeciągły wstęp, długie dialogi oraz poznawać kilkudziesięciu bohaterów, z których nie wszyscy coś znaczą. Przecież cały czas wiedzieliśmy iż filmowcy oraz gangsterzy w końcu spotkają się na planie filmowym. Czemu więc trzeba było czekać 90 minut by do tego doszło?
- Ale to wizytówka Sono: długa ekspozycja przygotowująca nas na rewelacyjny finał. Nie da się jednak powiedzieć by czekanie na puentę było męczące. Tutaj cały czas coś się dzieje. Pojawiają się nawiązania do klasyki, jest zabawny motyw reklamy, "szklany pocałunek", wzruszające sentymentalne przemowy, które mimo że ironiczne, przekonują...
- ... jest też szef jednego z gangów, który siedzi w kimonie i gapi się w zdjęcie Fumi Nikaidô. To najzwyczajniejszy w świecie wypełniacz, niepotrzebnie pompujący metraż filmu.
- Ładna dziewczyna to wzdycha do jej zdjęcia, trudno mu się dziwić.
- Za to my musimy ziewać do niego, patrząc jak wzdycha. To zresztą nie jedyny, niepotrzebny wątek.
- Nie zgodzę się z tym! Tutaj każdy bohater pojawia się nieprzypadkowo i dosłownie każdy jest ciekawym indywiduum. Weźmy za przykład stojącą na dalszym planie żonę Muto. Niby typowa kobieta, a gdy trzeba bronić domu zmienia się w psychopatkę; prócz tego idealistka i marzycielka.
- Bo ten cały film jest o marzycielach. Każdy ma tu jakieś ukryte pragnienie. Jak to bywa u Sono, niespełnione jednostki społeczne odnajdują się w zamkniętych grupach. W poprzednich filmach Sono były to sekty. W tym jest to klub amatorów kina klasy-b.
- Też zauważyłem tą analogię. Tutaj pasja kinomana destrukcyjnie wpływa na bohaterów, sprawiając iż ich filmowe ambicje doprowadzają do krwawej jatki. Tylko czy aby na pewno o to chodziło? Ostatnia scena jasno sugeruje, że dystans to podstawa filmowca. Zaś pozbawiony dystansu osobnik, nie tylko nie zrozumie tego dzieła, ale też przypisze kinu niepotrzebne cele, jak choćby prawienie morałów.
- Niby masz rację, tylko, że te dzieło to na prawdę nic wielkiego. Już nawet fakt, iż przerasta samo siebie o tym świadczy. Reżyser wymarzył sobie olbrzymią rzeź w finale, a połowę krwawych scen musiał wygenerować komputerowo, bo nie umiał ich zrealizować normalnie. Sono powinien mierzyć siły na zamiary.
- Ten film jest zabawą kinem klasy b. Sugerujesz że powinien być zrealizowany na poziomie Hollywoodzkiej produkcji? To mijałoby się z założeniami i musiało być tandetnie.
- Ale gdzie tu konsekwencja: skoro jest tu parę dobrze zrealizowanych scen gore, to wszystkie być powinny. A nie, że twórca co łatwiejsze zrobił porządnie, a resztę wygenerował komputerowo. Poza tym to podstawą klasycznego kina campowego winna być realizacja bez użycia komputerów.
- Niemniej i tak ostatnie sekwencje bronią się pomysłowością.
- Zgoda, ale scenariusz już nie. Ile razy już widzieliśmy film w filmie? Spełnianie ambicji reżyserskich jest tematem mnóstwa obrazów. Sono powtórzył tu tylko pewne klisze, umiejscawiając swoje dzieło w gangsterskim otoczeniu. A i tu się powtórzył, bo oglądanie starć dwóch gangów to także temat stary jak świat. Gość, który kreował wielopiętrowe rodzinne intrygi tym razem poszedł po najmniejszej linii oporu, korzystając z łatwych rozwiązań.
- W żadnym wypadku... Schematyczny może być tu punkt wyjścia kolejnych wątków. Natomiast ich rozwój zaskakuje na każdym kroku. Ta historia swobodnie płynie i nie ma tu mowy o kopiowaniu czegokolwiek.
-Dobrze zakończmy ten temat, mam do Ciebie jednak inne ważne pytanie. Zauważyłeś, że za każdym razem po obejrzeniu filmu Sono planujesz opisać go w formie dyskusji z samym sobą?
-Tak: to jest zdecydowanie cecha tego twórcy. Budzi mieszane uczucia, i to tak bardzo mieszane, że nawet sam się ze sobą nie zgadzam.
-Uważasz więc iż tak "niedoskonały" reżyser ma prawo być stawiany wśród najlepszych azjatyckich twórców ostatniej dekady?
-Zdecydowanie! Choćby przez wzgląd na to, iż "doskonałość" jest nudna. Lepiej by wywoływać skrajne emocje, niż być bezpłciowym chałturnikiem.
-Cóż, kończąc nasze wywody, może podamy oceny na jakie ten film zasługuje?
-Dla mnie to zdecydowanie mocne 8: świetna groteska dla każdego maniaka japońskiego kina akcji.
-Tymczasem ja skłaniałbym się ku 6. Jest nieźle, ale to jeszcze nie to.
-Wychodzi średnia 7.
-Czyli film wart zobaczenia ;)

Lucky_luke

Gdzieś on line z napisami pl można ?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones