Troszkę nierówny. Momentami intrygujący i tajemniczy. Obejrzałam przede wszystkim dla Tomasza Kota i cieszy mnie rozwój jego kariery.
Zaczęłam oglądać, ale od samego początku ta babka mnie wkurza. Jest tak irytująca, że na jego miejscu od razu bym wyszła, albo ją pogoniła. Może jakoś zacisnę zęby i przetrwam kolejne minuty :D
Intrygujący, tajemniczy, psychologiczny - owszem. Ale gdzie Ty tu widzisz surrealizm?
"W malarstwie założeniem surrealizmu było „wyrażanie wizualne percepcji wewnętrznej”. Artyści starali się wykreować obrazy burzące logiczny porządek rzeczywistości. Często były to wizje groteskowe, z pogranicza jawy, snu, fantazji, halucynacji, a odsunięte od racjonalizmu." A ponieważ kino to w dużej mierze obraz, wydaje mi się że można zastosować. W swojej książce Surrealism and Cinema z 2006 roku Michael Richardson argumentuje kino surrealistyczne czerpie z podświadomości, co jest istotą tego filmu.
Hmm, w sumie, masz rację. Coś w tym jest, choć końcówka to jakby wyjście na powierzchnie, do rzeczywistości, a cechą surrealizmu w kinie powinien chyba być brak prostego wyjaśnienia na koniec i ostatecznie powinno brakować klucza, który tłumaczyłby mowę snu, na zrozumiały język rzeczywistości. Dla mnie ten film był po prostu zbyt zrozumiały i paradoksalnie logiczny, a wręcz z pewnym uniwersalnym przesłaniem, żeby go tak zakwalifikować. Ale po zapoznaniu się z Twoją argumentacją nie sposób się nie zgodzić , że faktycznie - surrealizm jest tu narzędziem, choć nie wiem, czy można by tymże mianem określić cały film. Ale nie znam się wystarczająco ;p
Zgadzam się, że film był nierówny. Lubię Kota i kibicuje mu, ale dla mnie to nie była jego mocna rola.
Chciałbym dać 7 za obecność Kota i psychologiczne ambicje, ale nie wychodzi z fabułą i twistami poza worek znanych, spodziewanych rozwiązań
Zgadzam się z Wami obojgiem. Też chciałem dać 7, ale po prostu się nie da. Natomiast gdyby nie Tomasz Kot, film miałby pewnie noty około 4. Szkoda takiego dobrego aktora na mocno naciąganą i nierówną historię :( Szczególnie finał dla mnie jak z kanadyjskich produkcji, którymi karmi nas reżimowa telewizja.
Gdyby trochę lepiej przemyśleć scenariusz, gdyby reżyser bardziej się postarał, byłaby nawet 8.
Twórcy filmu mogli się bardziej postarać,to fakt ale według mnie tzw. bylejakość twórcza panoszy się ostatnio na ekranie.