Nie chodzi mi tylko o polskie wydanie, ale nie ma nawet brytyjskiego wydania! Amerykańskie mi niepotrzebne, bo rzecz jasna jest w systemie NTSC... Pozostaje drogi blu-ray...
Mają swoje problemy, ale niczym się one nie różnią od każdego innego człowieka typu znalezienie pracy bez kwalifikacji, żonaty zakochał się w innej, moralność bankiera, kaleka po wypadku walczy z litością rodziny . Nie jest to aż tak ponury i pesymistyczny film jakie kręcili amerykanie po wojnie w Wietnamie...
Film jest wybitny i w pełni zasługiwał na te wszystkie nagrody, toteż ocena na Filmweb'ie
mnie przeraża.
Przede wszystkim nie odbierałem go jako filmu propagandowego, ba, myślę że był to
film antywojenny, w całej swej rozciągłości, a gloryfikowanie działań wojennych ze strony
"wybawicieli świata" było naturalnym...
Film owszem podobał mi się ale nie rzucił na kolana. Znacznie bardziej podobało mi się "To wspaniałe życie".
Zastanawia mnie jednak skąd tak wysoka prognoza gustomierza na poziomie 93%? Ile Wam się wyświetla?
Mimo iż to produkcja Amerykańska to film jest mocno wyważony, nie ma w nim wzniosłych przemów i patosu typowego dla współczesnych produkcji o tematyce wojennej. Reżyser skupia się na problemach żołnierzy po powrocie z wojny. Świetnym pomysłem było przedstawienie na raz losu trzech postaci. Pozwala to pokazać skalę i...
więcejDługi, ale nie nużący film. Moim zdaniem jest to obraz antywojenny, który zniechęca wszystkich chętnych do pójścia na wojnę. Tytuł moim zdaniem wskazuje na to, że te lata tak naprawdę nie były najlepsze. Tekst pojawia się w filmie tylko raz: "I gave up the best years of my life!" Co miało oznaczać: wszyscy, którzy...
Książka jest rewelacyjna. Jej bohaterka , Alice, pisze prace doktorską o Ameryce po drugiej wojnie światowej na przykładzie książek i filmów. Najważniejszym dla niej filmem jest właśnie dzieło „Najlepsze lata naszego życia”. Opisuje on historie bohaterów pokiereszowanych przez wojnę bohaterów, a Paul Auster...
Zrozumiałej zaraz po wojnie, ale film od tego zrozumienia nie robi się lepszy. Aktorstwo też porządne i też bez rewelacji (bo i role dość płaskie), no a Oscar dla Harolda Russella to kompletne nieporozumienie. Jako amator radził sobie całkiem nieźle i ten honorowy Oscar dla weteranów w zupełności by wystarczył....
dodajacy otuchy walczacym w II w.sw. Amerykanom, ale bez przesady - losy trzech weteranow wojennych, ktorzy w drodze do domu zaprzyjazniaja sie, a potem probuja wrocic do normalnego zycia, z czego nawet ten bez rak znajduje milosc swego zycia, nie wspominajac juz o pozostalej dwojce, no to troche za duza dawka...